Zaloguj się | Zarejestruj się
 

Wąchock. Krajobraz po awansie

Na miasto Wąchock wybił się po latach niebytu jakieś parę lat temu. Jak dobrze popytać, to nikt nie pamięta, kiedy restytuowano prawa i zamiast wsi Wąchock pojawiło się w Polsce miasto Wąchock.

Przez prawie półtora wieku historyczna i znakomita osada żyła zdegradowana do upokarzającej roli wioski rozdartej pomiędzy potężniejszymi dzisiaj sąsiadami, czyli Skarżyskiem i Starachowicami. I chociaż obydwie metropolie nie mają najmniejszego historycznego, bo ekonomiczne i owszem, znaczenia, to zdeptały Wąchock, stłamsiły starodawne miasto. Kiedy odzyskano utracony przywilej? Mało kto pamięta. A kiedy prawa przepadły? Ooo, z tym kłopotu nie ma. W 1869 roku, po Powstaniu Styczniowym, w odwet za udział miejscowych w buncie, za pomoc partiom, Langiewicza, Kality Rębajło czy Dionizego Czachowskiego.


Dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Warszawa uznała, że restytucja praw miejskich nadanych jeszcze za Jagiellonów Wąchockowi, jak najbardziej się należy. Wrócił starodawny herb, zmieniły się pieczątki i urzędowe tablice, wójt został burmistrzem i gmina stała się teraz miejskim ratuszem pełną gębą.

Miasto Wąchock. Marność nad marnościami

Brat Marianek, furtian w zabytkowym, przepysznym cysterskim klasztorze, perełce romańskiej architektury, kręci głową, że to wszystko to marność i nad marnościami nicość. Nic się nie zmieniło, przez te ostatnie dziesięć lat, jak wieś stała się miastem.

Wąchock - opactwo cystersów

Wąchock - opactwo cystersów


Po staremu jest wszystko, życie toczy się z wolna jak nurt rzeki Kamiennej, która szumi zaraz za klasztornym parkanem. Klasztor jest ciągle atrakcją, która lepiej niż magnes przyciąga w te strony obcych. Przyjadą na plac przed świątynią, pospacerują z wolna krużgankami, zachwycą się najpiękniejszym w tej części Europy kapitularzem, westchną nad dolą zakonników we fraterni, zajrzą z ciekawością do refektarza. I tak jak przyjechali, znikną na drodze, która prowadzi w dwie strony świata: w lewo na wschód, w prawo na zachód. Tak jak zawsze, tak jak dawniej, kiedy obecne miasto było wsią...

Tak samo uważa Kazimierz Mierzwa, który Wąchock odwiedza regularnie w interesach, gdy dowozi kartofle do miejscowych sklepów, albo prywatnie dla swoich ludzi, czyli stałych odbiorców. Zajeżdża tu z położonej w pobliżu Wielkiej Wsi i nic tylko narzeka. - Dawniej było łatwiej i lepiej, bo ludzie mieli pieniądze. Teraz jak są już nie swoje tylko miastowe, kręcą nosami, wydziwiają, targują się piekielnie o wszystko. Zmieniło się - powiada - zaraz po tym jak delegacja wróciła ze stolicy z dekretem. Od razu wachocczaki zaczęli się mądrować i wyżej nosić niż sąsiady. A czym się jedni i drudzy różnią? A niczym. Tu i tam taka sama bieda i szukanie pracy, jak najdalej od swojego domu.

Pan Kazimierz, jak zaznacza uczenie, rolnik, krzywi się na tą wielkopańskość tutejszych, bo po prawdzie to oni, ci miejscowi, żadnych powodów do dumy nie posiadają. Klepią biedę jak ci z Parszowa, Ratajów, Wygody czy choćby z Wielkiej Wsi właśnie. Mają to co innego, lepszego?

Wąchocka miejskie przywileje

A ja powiadam - Mają! Po pierwsze kościół, po drugie siedem barów, po trzecie ośrodek kultury z biblioteką, po czwarte posterunek policji. I jeszcze trzy pomniki: jeden powstańców, drugi komendanta "Ponurego", legendarnego dowódcy partyzanckiego ugrupowania, które porządnie dało się Niemcom we znaki podczas ostatniej wojny, a trzeci sołtysa, który wszedł do annałów polskiego dowcipu i tkwi tam, że aż miło posłuchać, co też inni mają do powiedzenia o Wąchocku.

Chór zakonny w wąchockim klasztorzeNawa klasztornej świątyni w Wąchocku

Chór zakonny i nawa w wąchockim klasztorze


Józef Majka, który nazywa siebie skromnie regionalistą, z szybkością karabinu maszynowego wyrzuca z siebie miastotwórcze aspekty odróżniające mieszczan z Wąchocka od mieszkających w pobliżu fornali oraz narodu wiejskiego z okolicy.

Pan Józef przypomina, że sam król nadał miejscowym przywilej serwititutowy. W Wąchocku zachował się dokument ze starodawnym, wiekowym rodowodem, z katalogiem mieszczan, którym grąbki czyli grunta ziemskie przynależą się z pokolenia na pokolenie. Jest więc kataster i wszystko, czarno na białym wiadomo, kto pan, kto cham.

W mieście inaczej żyje się i basta!

Co się nam zmieniło, co poprawiło, co pogorszyło? Zofia Karpeta marszczy czoło, by przypomnieć sobie jakie to miody spłynęły na położoną u podnóża leśnych kompleksów Puszczy Świętokrzyskiej osadę. Rynek był zawsze, chałupy z, przejezdnym po środku frontonu, traktem komunikacyjnym też. Okazała podstawówka jak najbardziej, fryzjer, kwiaciarnia, kilka knajp, w których można proste wino zamówić, nie w butelce tylko w szklankach, też.

Okienko w kapitularzu cysterskiego klasztoru w Wąchocku

Okno w kapitularzu wąchockiego klasztoru

Żwirownia była, a teraz jej nie ma, fabryka farb też odeszła w zapomnienie, policjantów było i jest dwóch. W delikatesach, jak za wsi tak i za miasta, ludzie po staremu kupują na zeszyt. Sklepowa w brulionie w kratkę zapisuje dłużników, ile tam kto zalega za mąkę, chleb, masło, cukier i papierosy. Będą pieniądze z zapomogi, z dorywczej partaniny czy nie wiadomo skąd, to człowiek przyjdzie, grosz odda i nazwisko zostanie grubym ołówkiem wykreślone, co oznacza, że konto znowu jest otwarte. Jakby nie patrzeć, z tego awansu cywilizacyjnego dla ludzi wynikło nie wiele. I jest tak jak było.

Za to Kazimierz Grzelak martwi się czy to wypada, żeby w mieście żyli sami rolnicy. Bo jakby nie patrzeć większość miejscowych utrzymuje się z pracy na roli. Prawdą jest, że ziemia żywi. W okolicy o stałej pracy można co najwyżej pomarzyć, więc to grzebanie na roli jest na dobrą sprawę jedynym uczciwym zajęciem dla tych, którzy nie mieli żyłki hazardu i w odpowiednim czasie nie otworzyli sklepów, nie zajęli się handlem albo chociaż usługami.

Kolejarze z maleńkiego, położonego przy torach relacji Skarżysko Kamienna - Rozwadów przystanku przysięgają na wszelkie świętości, że się jednak zmieniło. Co prawda na stacji zatrzymują się po staremu tylko osobowe żółto-niebieskie jednostki, a pospieszne nawet nie zwalniają biegu, ale przecież konduktorzy krzyczą do pasażerów: "Miasto Wąchock!"

A jak który kulturalniejszy to jeszcze dorzuci - i to bez żadnej tam drwiny - proszę se wysiadać.... Pewnie, że dobrze by było jakby się zatrzymywały składy pośpieszne, co skomunikowałoby miasto z innymi ośrodkami. Wtedy, dajmy na to, z takiego Wąchocka dałoby się bez przesiadki dojechać do samej Warszawy albo Rzeszowa, a jakby kto chciał to nawet do Bukaresztu, bo międzynarodowe relacje też tędy przemykają.

Wąchocka dziejowa sprawiedliwość

- Jest miasto i dziejowej sprawiedliwości stało się wreszcie zadość - powtarza, jak mantrę Leszek Czechowski. To zupełnie inna jakość mieszkanie w ośrodku pieczętującym się herbem. Inne samopoczucie i duma. Nawet wówczas gdy przez całe miasto, które składa się z czterech ulic i jednego rynku, jak fala przetacza się potok mieszkańców. Dwa razy dziennie: rano i po południu. Wszyscy, którzy mają jakieś zajęcie w dwóch sąsiednich miastach - Starachowicach i Skarżysku - przez całe życie jeżdżą raz w lewo, raz w prawo.

Taki jest rytm wszystkich osad rozdartych między szkołami, urzędami, fabrykami. Tu, w Wąchocku człowiek się rodzi i żyje. Tam idzie po rozum, po pieniądze, po papiery. A potem tu wraca, żeby umrzeć.

Wąchock - freski w bocznej nawie kościoła klasztornego

 Wąchock - freski w bocznej nawie kościoła klasztornego


Kazimierz Matus lekceważąco kręci głową. Jego zdaniem po zmianie statusu nic się nie stało, nie przyszło nowe, nie ma poważniejszych zmian na lepsze. Nie pojawił się kapitał, nikt z zewnątrz nie przyszedł i nie zrobił porządków. Nie było i nie ma żadnych cudów. Ludzie tutaj zawsze, kto by to nie był, uważali się za lepszych niż sąsiedzi, trzymali wyżej głowy. I tak zostało bez różnicy czy na ratuszu jest herb czy tylko czerwona tablica z białymi literami.

Miejscowi zawsze byli przekonali, że nie są żadnymi chłopami tylko robotnikami, inteligencją, miastowymi. Przecież nawet dowodów osobistych nie trzeba było wymieniać, bo każdy wąchocczanin miał w papierach napisany adres: ulica, numer domu i mieszkania. Dokładnie tak samo jak wszyscy inni miastowi.

Na rynku, gdzie zlokalizowano przystanki podmiejskich autobusów, słychać odbitą jak przez kalkę opinię: - Nie ważne czy się zmieniło, czy nie. Sprawiedliwość zapanowała jak jesteśmy miastem a nie wsią. Bo my żyli zawsze tu, w tym miejscu. W mieście Wąchock...

 

Autor: Ryszard Biskup

Skomentuj

Opcja tylko dla zalogowanych

 

Teraz zwiedzasz

więcejKrainy i miejscowości

Dolina Biebrzy

Dolina Biebrzy to jeden z najdzikszych zakątków naszego kraju. Największy bagienny obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Inny świat 180 km od Warszawy. Łosie, jelenie, rysie, wilki, jenoty, bobry,...

Pozostałe krainy i miejscowości