|
Po około trzydziestu minutach wspinaczki szlak nagle skręca z twardej leśnej drogi w gęste chaszcze. Czy to już tutaj? Po przedarciu się przez pierwszy pas krzaków, wychodzimy na bardziej otwarty teren. Las jest tu trochę rzadszy i... wyraźnie pofałdowany! Miniaturowe rowy, wzgórki i wzniesienia to zdecydowanie twór ludzkich rąk. Co prawda, w terenie trudno nam odnaleźć całość militarnego założenia, jednak to, co widać i tak robi wrażenie.
Powoli następują kolejne odsłony starych szańców. W tym, że trafiliśmy do celu, utwierdza nas kamienny obelisk z tablicą ufundowaną z okazji 600-lecia Tylicza, do którego docieramy. Każda chwila spędzona pośród okopów sprawia, że jesteśmy tym miejscem coraz bardziej zauroczeni. Stare szańce i pierwotna przyroda. Szczypta historii, odrobina patyny i mnóstwo zieleni.
Jest maj. Buki dopiero okrywają się młodymi listkami i do ziemi dociera jeszcze dużo słońca. W jaskrawym świetle popołudnia wszystkie zagłębienia, dolinki i pofałdowania są szczególnie dobrze widoczne. Już rozpoznajemy niektóre elementy umocnień. Wyjątkowo dobrze zachował się rów, który oddzielał główny element obronny szańców, tzw. przedpiersie (wał ochronny) od stoku (podwyższenia przed rowem). Tenże rów jako jedyny ze wszystkich elementów umocnień dobrze wygląda w obiektywie aparatu. Przynajmniej widać, że coś w tym miejscu było.
Odwiedzane okopy zostały wzniesione wiosną 1769 r. Ulokowano w nich jeden z licznych obozów, powstałych wówczas wzdłuż granicy z Austrią, początkowo sprzyjającą konfederatom. Podobne obozy znajdowały się także w okolicach Izb, Blechnarki, Koniecznej, Grabu, Barwinka, Czeremchy oraz Radoszyc. Niestety, w chwili obecnej są one już praktycznie niemożliwe do odszukania. Okopy, w których aktualnie się znajdujemy to jedyny tego typu obiekt, który dotrwał do naszych czasów. To prawdziwa rzadkość.
Według niesprawdzonych przekazów, na środku tutejszego szańca stał ołtarz z obrazem patronki św. Barbary, przekazany później cerkwi w Tyliczu. Gromadziły się tu oddziały z Krakowskiego, Sieradzkiego, Sandomierskiego, z Ziemi Sanockiej i Gostyńskiej. Ich dowódcą wybrany został Józef Bierzyński. Rozesłane rozkazy dotyczące zaopatrzenia obozu w ludzi, pieniądze i żywność okazały się jednak nieskuteczne i już od sierpnia 1769 r. obóz wykorzystywany był tylko sporadycznie. We wrześniu i październiku tego samego roku mniej więcej trzy tygodnie spędził tu Kazimierz Pułaski. Miało to miejsce tuż po nieudanej wyprawie na Litwę i rozbiciu jego oddziału pod Włodawą. W październiku przeniósł się z Muszynki do obozu pod Starym Sączem. Obóz nad Muszynką nigdy nie został zaatakowany przez Rosjan, dzięki czemu do dzisiaj możemy podziwiać jego założenia.
Wiosna budzi powoli do życia bujną beskidzką przyrodę. Jeszcze tydzień, miesiąc, a zupełnie pogrzebie konfederackie szańce. Na szczęście nie na długo i nie całkowicie. Jesienią, kiedy opadną liście, kiedy uschną ostatnie badyle poszycia, znów naszym oczom ukażą się filigranowe umocnienia, które oprzeć się miały wrogowi o wiele mniej potężnemu niż porastający konfederackie wzgórze las...
Autor:
SkomentujDolina Biebrzy to jeden z najdzikszych zakątków naszego kraju. Największy bagienny obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Inny świat 180 km od Warszawy. Łosie, jelenie, rysie, wilki, jenoty, bobry,...
Pozostałe krainy i miejscowości