|
Na kirkucie stanął ohel, w którym na kamiennej płycie wyryto przesłanie: "Nasz Pan i nauczyciel, człowiek Boga, rabin, sprawiedliwy Elimelech Lazar Lippman w tym grobie spoczywa..." A potem, a potem zaczęły się cuda, zaczęły się dziać znowu rzeczy niepojęte. Cadyka nie było, ale przecież pojawiał się na ziemi, wracał regularnie z tamtej, podobno lepszej strony, zawsze 21 dnia miesiąca Adar.
Dlatego od chwili śmierci Elimelecha do Leżajska właśnie pielgrzymują chasydzi z całego świata. Nie ma najmniejszego znaczenia jak długą drogę trzeba przebyć, ile przeszkód pokonać, z jakimi zmierzyć się trudnościami.
W rocznicę śmierci cadyka Elimelecha spotyka się w Leżajsku cały chasydzki świat. Stany Zjednoczone, Izrael, Austria, Czechy, Argentyna, Hiszpania, Italia, Ukraina, Niemcy.
Chasydzi - pielgrzymi Elimelecha. Leżajsk |
Ulicami przemykają chasydzi w streimelach. Jedna taka, obszyta sobolowym albo lisim futrem czapka, to wydatek rzędu kilkuset dolarów. Sypie marcowa kurniawa, więc bogobojni, ale praktyczni Żydzi owinęli kapelusze plastykowymi reklamówkami.
Myk, myk, szurają po śniegu pantofle, kalosze, trzewiki. Jedni przemykają w pośpiechu w lewo, inni w prawo. Błyskają w mroku białe, bawełniane pończochy, na ulicach, w zaułkach, na placykach jest cicho, człapią tylko kroki.
Przemykający ulicami Leżajska chasydzi |
Gdzie idą chasydzi? W lewo, albo w prawo. Jedni do mykwy, inni do ohelu. Ci do namiotów gospodarczych, tamci po chałę, śledzia, kubek kawy. Latają w te i we wte. Ciap, ciap mieszają błoto nogi, myk, myk, szurają po szorstkim żwirze gumowe trepy.
Nagle podkarpackie miasto zamienia się w sztetl. W mroku wraca nieznana nam, naszemu pokoleniu, atmosfera i klimat żydowskiej osady. Jakby czas cofnął się do okresu przed holocaustem, przed europejską hekatombą narodu żydowskiego. Nie ma tego miasta, które tu kiedyś było, nie ma przodków, nie ma, a przecież znowu wychynęło z przeszłości, pojawiło się we śnie ....
| ||
Rocznica śmierci cadyka Elimelecha w Leżajsku - kontemplacja i skupienie |
Jest zatem noc, egzotyka, mistyka, ten sam co dawniej blady księżyc i narastający, niepokojący, wibrujący ciemność męski, chóralny śpiew z namiotu, imitującego synagogę. Bo bożnicy w Leżajsku, przecież dzisiaj, też już nie ma.
Ale są Żydzi, którzy tu nie mieszkają, którzy nie mówią po polsku, którzy tutaj zjawili się znowu, jak co roku, by prosić cadyka Elimelecha o cud, o łaskę, o pośrednictwo. Przyjechali tutaj ze swoimi problemami, które rozpłyną się niczym mgła, jeżeli tylko Elimelech zechce, jeżeli tylko nachyli ucha na błagalne prośby.
Jest jutro, następny dzień, sobota, święty dzień, szabes. Znowu przetacza się przez miasto, przez sztetl ten sam rozgorączkowany tłum, znowu plątający się pozornie bez celu, bez ładu i składu chasydzi i chusyci.
Poranne modły w szabas. Leżajsk |
Teraz owinięci tałesami, teraz żarliwie zawodzący modlitwy, teraz skupieni wokół swoich mistrzów odwijających zwoje Tory, wykrzykujący chórem amen!, odlatujący w kosmos, obecni, a przecież duchem i myślą odlegli od tego miejsca o tysiące mil świetlnych. Ten przejmujący śpiew, ta mistyka, ten niebywały żar.
Ajjajajajaja, aj waj, ajajaj dobiega z różnych miejsc, z zakątków, adoptowanych na potrzeby modlitwy zakamarków. Odlot religijny, świat zaczarowany.
Rocznica śmierci Elimelecha - w religijnym transie. Leżajsk |
Każdy z modlących się nie zwraca uwagi na współwyznawców w wierze. Nie obchodzi go, w którym miejscu modlitwy jest owinięty tałesem sąsiad po lewej, a w którym ten po prawej stronie. Każdy ma swoje minuty, swój czas, swoje miejsce na wyłącznie swoją, prywatną rozmowę z Jahwe.
W ohelu tłum, czarny tłum tak gęsty, że nikt już nie wciśnie się do ciasnego pomieszczenia. Tłum kiwających się miarowo, zawodzących modlitwy mężczyzn. Tłum patrzących szeroko otwartymi, nic nie widzącymi oczami na kratę okrywającą płytę macewy.
Chwila kontemplacji w ohelu cadyka Elimelecha |
Szabes to święto radości, dzień, w którym ortodoksyjnemu Żydowi religijna reguła zabrania wykonywać jakąkolwiek pracę. Nie wolno więc skrobnąć mailowego adresu na karteluszku, bo szabes. Kategorycznie nie wolno dotknąć biletu wizytowego, bo to przecież biznes, a biznes to praca. Nie wolno otworzyć zamkniętej na kapsel butelki piwa, bo to przecież fizyczna harówka. Szabes, szabes.
Szybko zapada sobotni zmrok, zrobiło się po osiemnastej i już jest po świętym dniu. Skończył się szabes. Siedzimy teraz w tłumie chasydów w ohelu i wszyscy czekamy na cud.
Wiadomo, że w tym dniu, w rocznicę śmierci cadyka Elimelecha na ziemie wraca jego dusza. Wiadomo, że w tej jednej, ulotnej, niedostrzegalnej dla niesprawiedliwych chwili wydarzy się coś niezwykłego. Stanie się cud!
W ohelu cadyka Elimelecha z Leżajska. Czekając na cud |
Zatem czekamy i myślimy. Razem ze wszystkimi chasydami. Na pewno cud się dokonał. Na pewno! Na kogoś spłynęła łaska. Nie wiadomo, kto jest tym szczęśliwcem na głowie którego rabin położył dzisiaj w nocy swoją rękę. Ale tak się stało, tak było. Nie wierzycie? To przyjedźcie do Leżajska za rok, 21 dnia miesiąca Adar...
Autor:
SkomentujPatrzę na tę kreację i myślę sobie, że spotkały się w Leżajsku ludzkie sprawy zatopione po brzegi w czasie z tymi, dla których czas, ta magiczna kategoria, nie istnieje, nie ima się. Proza z poezją, pragnienie ze spełnieniem, oczekiwanie na cud z nim samym... Bo cud nie musi być przecież widoczny od razu i dostępny wszystkim oczom w sposób oczywisty..... Dźwięczą mi jak memento znane słowa "...wciąż wieczność była z nami a nam się zdawało..." Szczerze gratuluję Autorom ! Udało się Wam zatrzymać i odsłonić DUCHA miejsca i zdarzenia ! To jest trudne ! To jest niezwyczajne ! Piękne ! ps. A gdyby tak można było dołączyć dźwięki, jakie się tam unosiły.... Wyobraźcie sobie ....To dopiero byłaby pełnia....:) Autor: Anna Miszalska-Gąsienica & nbsp;Dodano: 2010-03-10 06:59:17 |
Wciągający artykuł.Z niecierpliwością czekam na kolejne Panie Ryszardzie!
Zaś obrazy mili Panowie zapierają dech i przenoszą pod Ścianę Płaczu.Niesamowita atmosfera.Gratuluję. Autor: Iwona & nbsp;Dodano: 2010-03-10 00:16:22 |
Wielkie gratulacje Ryszardzie. Świetny tekst! Autor: KRET & nbsp;Dodano: 2010-03-10 00:05:54 |
Dolina Biebrzy to jeden z najdzikszych zakątków naszego kraju. Największy bagienny obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Inny świat 180 km od Warszawy. Łosie, jelenie, rysie, wilki, jenoty, bobry,...
Pozostałe krainy i miejscowości
Autor: Dorota Kaminska & nbsp;Dodano: 2010-03-11 15:40:00