Zaloguj się | Zarejestruj się
 

Zatoka Victoriniego. Wolności oddać nie umiem

Bieszczady to wolność i pułapka zarazem. Przyjechałeś raz - będziesz wracał. Dzikie, puste, odludne... Któż z nas nie doświadczał chwil, kiedy miał ochotę wszystko rzucić i wyjechać w... Bieszczady. Wielu, uczyniwszy to, już nigdy stamtąd nie powróciło. One way ticket. Ci, co zostali, budowali mit polskiego Dzikiego Zachodu, samemu stając się żywymi legendami bieszczadzkich „prerii".

Kowbojów było dwóch. W sięgających po pas trawach, na zdziczałych i od lat nieuprawianych polach dawnych wsi Krywe i Tworylne sklecili prowizoryczne ranczo. Ogromne stado 500 krów wydzierżawili od któregoś z PGR-ów położonych na przeciwległym krańcu Polski. Do tego był koń, stary namiot, surowica przeciwżmijowa i karabin. Zaczęła się twarda walka o przetrwanie.

Bydło, wymęczone długą podróżą i nie przywykłe do zmiennej górskiej aury, marniało w oczach. Szczególnie we znaki dawały się też gzy i wilki. Chłopaki nie tracili jednak zapału. Wieść niesie, że do najbliższej knajpy w Wołkowyi jeździli wierzchem. Na koniach podjeżdżali ponoć do samego baru. Przez lato zmężnieli, nabrali doświadczenia i krzepy.

Ranczo Tworylne

W następnym roku spróbowali ponownie. Na Tworylnym zbudowali prawdziwe ranczo, tym razem jednak na potrzeby ekipy filmowej. Jeden z kowbojów, Henryk Victorini został nawet zatrudniony jako kaskader do dublowania Bogusza Bilewskiego w niebezpiecznych scenach jeździeckich. Nakręcony wówczas film „Rancho Teksas" dał początek legendzie...

Tak zaczyna się opowieść o jednym z najbardziej charyzmatycznych Bieszczadników - słynnym Victorinim. Saga o człowieku gór, który „wolność kochał i rozumiał, wolności oddać nie umiał."

"Szept" w Sokole

Po opuszczeniu przez filmowców doliny Sanu prowadził, w zaadoptowanych do tego celu barakach pozostawionych przez ekipę, prowizoryczne schronisko PTTK o wdzięcznej nazwie „Szept". Potem przeniósł się do Sokola. Kiedyś była tu ludna wieś.

Bieszczadzki Worek - San w okolicach Dydiowej. Bieszczady

Dolina Górnego Sanu w zimowej szacie


Nad Sanem stał murowany pałacyk i kaplica otoczona starym parkiem. W okresie międzywojennym właścicielka pałacyku, Aleksandra Brandysowa założyła tu pensjonat oraz stację turystyczną PTT. Po wojnie, kiedy wieś znalazła się w granicach ZSRR wszystkich mieszkańców Sokala wywieziono, a dawne zabudowania wzięła we władanie dzika, bieszczadzka przyroda. Po powrocie tych terenów w granice Polski, w opustoszałym pałacyku Victorini urządził funkcjonujące aż do 1967 r. schronisko.

Jezioro Solińskie

Po zalaniu terenów dawnej wsi przez wody jeziora Solińskiego, z materiałów pochodzących z rozbiórki pałacyku wzniósł nowy dom. Nie prowadziła do niego żadna gruntowa droga, a najlepszym sposobem komunikacji ze światem była wiosłowa łódź. Samotne gospodarstwo posiadało za to własne ujęcie wody i małą elektrownię wiatrową. To był świadomy wybór. - Moją samotność traktuję jak zakon, sam wybrałem taką drogę, nikt mnie nie przymusił do tego - zwykł mawiać Victorini.

Legenda żyje i ma się dobrze. Samowystarczalność w zamian za samotność, Bieszczady w zamian za dostatnie życie w mieście, wolność za wszystko...

 

Zdjęcia: Andrzej

Autor: Szymon Narożniak

Skomentuj

Opcja tylko dla zalogowanych

 

Teraz zwiedzasz

więcejKrainy i miejscowości

Dolina Biebrzy

Dolina Biebrzy to jeden z najdzikszych zakątków naszego kraju. Największy bagienny obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Inny świat 180 km od Warszawy. Łosie, jelenie, rysie, wilki, jenoty, bobry,...

Pozostałe krainy i miejscowości