|
Podążam ostatnio szlakiem "świąt polskich", utrwalam to co zniknie pod napływem chińskich pamiątek z każdego miejsca na świecie. Na szczęście są jeszcze zakątki, gdzie kultywuje się zwyczaje prawdziwie, przekazując je z pokolenia na pokolenie.
Kultura ludowa nie pachnie tu muzeum, nie ogranicza się do skansenu, gdzie ludzi już nie ma. W takich miejscach nie żyje się tak co prawda na co dzień, bardziej od święta, ale warto na to poczekać.
Będąc w Myszyńcu słuchałam tego co opowiadali miejscowi uczestniczący w obrządkach Bożego Ciała. O spódnicy po mamie. O tym, że teraz córka nosi liliję, jako przedstawicielka kolejnego pokolenia. Duma z kultywowania tradycji, duma z bycia Polakiem, katolikiem, Kurpiem, duma z własnej historii?
Zapewne żaden z uczestników procesji tak nie pomyślał, nie użył tak górnolotnych słów, a jednak to najlepsza lekcja patriotyzmu jaką mogą otrzymać kolejne pokolenia.