Z tego konta już oddano głos na to zdjęcie. Można głosować tylko raz!
Proszę zaznaczyć ocenę!
Opis: Piętnastoletni Dawid Rubinowicz pozostawił po sobie wstrząsający pamiętnik, świadectwo holocaustu. Ojciec Dawida - Josek, opuścił Kielce i sprowadził się do Krajna. W tej wiosce żydowski chłopiec chodził do szkoły. Później trafił do getta w Bodzentynie, a stąd transportem został wywieziony do Treblinki i tam zgładzony. W wiosce Krajno, dwunastoletni wówczas Dawid, zaczął pisać pamiętniki. Pierwszy zeszyt zaczyna się datą 21 marca 1940 roku, ostatni a kończą się datą 1 czerwca 1942 roku w Bodzentynie.
Bodzentyński kirkut - co i napisałem - leży przed miastem, albo za miastem, jak kto woli. Szukałem go ładnych dwadzieścia lat. Wiedziałem, bo pamiętałem z dzieciństwa, że jest, ale nigdy tam nie trafiłem. Ukrył się w chaszczach,chaberdziach, głogach i rozłogach. Zamaskował, tak dokładnie, że zniknął zagubiony na półnonym stoku Miejskiej góry. Na to bezskuteczne poszukiwanie nekropolii bodzentyńskiej diaspory, wpływ miało właśnie owo peryferyjne położenie, skądbym nie jechał, nie szedł, zawsze było nie po drodze. Jechałem z Kielc - no, nie będę się zatrzymywał przed Bodzentynem, żeby szukać macew. Wracałem do domu - przecież nie ma czasu na to, by zrobić przystanek przy drodze i ciarać się po polach w poszukiwaniu śladów kikutu. Aż się wreszcie dokonało. Jest ! Cmentarz został dwa lata temu oczyszczony z zarośli, wyeksponowany i jest teraz jak na dłoni. Mam go - nareszcie... Mam go ze wspomnieniem z odległej przeszłości.
Autor: Ryszard Biskup Dodano: 2010-04-06 22:30:52