|
Żeglowanie zimą to loteria. Jedynym pewnikiem jest niepewność – pogody, stanu morza, zachowania urządzeń na naszym jachcie i oblodzenia portu, do którego zamierzamy wejść. Bałtyk zimą to prawdziwy kalejdoskop. W zimie na Bałtyku przeżyłem swój największy sztorm i największą flautę.
Kiedyś w jachcie zepsuło się koło sterowe i musieliśmy przez trzy dni sterować rumplem – jednostką o powierzchni ożaglowania przekraczającą 140 m kwadratowych.! Przy silnym wietrze niemożliwością było skorygowanie kursu bez napierania na drążek całym ciałem. Po powrocie jeszcze długo nie mogłem spać na boku – tak bardzo doskwierały mi posiniaczone od sterowania biodra.
Innym razem przez ponad dobę nasz jacht stał w zupełnym bezruchu na środku morza, gdzieś pomiędzy Władysławowem a Karlskroną. Flauta była tak dotkliwa, że na pokładzie panowała idealna cisza – żaden sznurek, wanta, czy cokolwiek innego o nic nie uderzało. To naprawdę bardzo rzadkie zjawisko na morzu.
Bałtyk zimą to wielka przygoda. Płynąc pierwszy raz w rejs wydawało mi się, że morze jest monotonne, a czasem wręcz nudne. Po powrocie wiedziałem już, że to nie prawda. Każdego dnia, o każdej porze Bałtyk przemawiał do mnie inną barwą wody, innym kolorem horyzontu i chmur, inną linią wody. Po powrocie byłem bogatszy o całe to morze, które od tego momentu stało się jedną z moich pasji.
Autor:
SkomentujDolina Biebrzy to jeden z najdzikszych zakątków naszego kraju. Największy bagienny obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Inny świat 180 km od Warszawy. Łosie, jelenie, rysie, wilki, jenoty, bobry,...
Pozostałe krainy i miejscowości